Kierowca, który w zeszłym roku potrącił w Lublinie na pasach 12-letnią Wiktorię, ma już na koncie wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Wówczas dostał wyrok w zawieszeniu, po czym wrócił za kierownicę. Według prawa jego przewinienie już się zatarło.
Józef B. odpowiada za śmiertelne potrącenie 12-letniej Wiktorii. Do wypadku doszło jesienią ubiegłego roku na ul. Bohaterów Września w Lublinie. Od początku procesu mężczyzna zapewniał, że nie jest karany. Sąd wystąpił jednak do policji o dane dotyczące ewentualnych przestępstw lub wykroczeń drogowych na koncie 65-latka. Z informacji przedstawionej podczas czwartkowej rozprawy wynika jednak, że Józef B. spowodował już kiedyś wypadek ze skutkiem śmiertelnym.
– Nie jestem karany. Wyrok się już zatarł – przekonywał przed sądem Józef B. – To była kara w zawieszeniu – dodał. Mężczyzna nie potrafił wyjaśnić, kiedy doszło do wypadku ani jaki był wymiar orzeczonej kary. Tłumaczył się niepamięcią.
Józef B. to zawodowy kierowca. Obecny proces dotyczy tragedii, do której doszło 26 września ubiegłego roku. Mężczyzna jechał wówczas do pracy ul. Bohaterów Września, od strony ul. Willowej. Poruszał się lewym pasem z prędkością nieco ponad 70 km/h – ustalili biegli. Przekroczył więc dopuszczalną prędkość o ponad 20 km/h.
Dojeżdżając do skrzyżowania Józef B. zignorował osobowego fiata, który zatrzymał się przed pasami, by przepuścić pieszą. 65-latek minął auto z lewej strony i uderzył 12-latkę, która wchodziła na przejście.
– Nie widziałem tej dziewczynki. Ona była w martwym punkcie. Była mała – zapewniał w czwartek przed sądem Józef B.
Po wypadku mężczyzna wraz ze świadkami zdarzenia próbował pomóc rannej. 12-letnia Wiktoria trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Niestety, 7 października dziewczynka zmarła.
Prokurator uznał, że Józef B. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa. Jechał za szybko i minął samochód, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Kierowca od początku śledztwa tłumaczył, że nie widział nastolatki wchodzącej na pasy. Wskazywał również na oślepiające go słońce.
– To niemożliwe, ponieważ kierowca miał wówczas słońce z tyłu, po prawej stronie – wyjaśnił biegły, przesłuchiwany w czwartek. – Piesza była widoczna przynajmniej z odległości 70 metrów. Kierująca fiatem zatrzymała się, co mogło skłonić dziewczynkę do wejścia na przejście. Liczyła, że oskarżony zachowa się prawidłowo.
Biegły nie miał wątpliwości, że to brak zatrzymania się przed pasami i nadmierna prędkość były bezpośrednią przyczyną wypadku. Józef B. przekonywał, że jechał przepisowo – 50 km/h, a po potrąceniu dziewczynka zsunęła się z maski jego samochodu.
– Piesza została uderzona i wyrzucona do góry – ripostował biegły.
W swojej opinii ekspert zaznaczył jednocześnie, że 12-latka weszła na pasy bezpośrednio przed jadącym z dużą prędkością samochodem. Hyundai Józefa B. był widoczny z daleka i nic nie wskazywało na to, by miał się zatrzymać przed przejściem. Rzeczoznawca uznał, że dziewczynka przyczyniła się do wypadku.
Będzie jawnie
Podczas rozprawy pełnomocnik Józefa B. wnioskowała o wyłączenie jawności procesu. Tłumaczyła to złym stanem psychicznym oskarżonego oraz faktem napiętnowania go w lokalnym środowisku. Sąd postanowił jednak, że postępowanie będzie toczyło się jawnie. Finał procesu można się spodziewać pod koniec września.